Zaczął się październik. Kolejny miesiąc odgruzowywania. Kolejny miesiąc kolejnych kartonów powystawianych na różnych bazarkach. Niestety musiałam reaktywować zbiórkę pieniędzy na operację Cruxa. Więcej o akcji na FB tutaj. Początek miesiąca to też początek licytacji na setery.
Takie akcje z jednej strony smucą, z drugiej - dla mnie są świetną okazją do zrobienia większego pożytku ze zbędnych mi rzeczy.
Tuż przed początkiem miesiąca postanowiłam jednak rozstać się z częścią kolekcji perfum i muszę przyznać, że to chyba moja mała porażka. A może zwyczajnie świadomość, że nie jest to dobro tracące na wartości? Nie wiem. Wiem natomiast, że pojawiło się mnóstwo pytań, że dlaczego tak drogo, że to tylko YR, czy Oriflame. Ktoś, kto ma pojęcie o perfumach niszowych będzie wiedział, że 'tylko' Orifame - Amethyst Fatale - to prawdziwa perła perfumerii, dawno temu wycofana z produkcji, sprzedawana okazjonalnie na aukcjach za niemałe pieniądze. A ten 'tylko' YR to pozycja dostępna tylko w katalogu UK i to za duże funciaki. Perfumy to moja hobby, moja kolekcja to mój największy skarb i każda ingerencja w stan tej kolekcji jest odrobinę bolesna. Ale w myśl zasady - może komuś posłużą bardziej - staram się i w nich zaprowadzić większy porządek.
Zapachy zapewniają mi pewne poczucie stabilizacji, odzwierciedlają nastrój lub wręcz kreują go w jakiś sposób. Wiem, że ogromna ilość ludzi ma swoją ukochaną butelkę perfum i nie rozumie posiadania większej ilości flaszek. Ja natomiast nie wyobrażam sobie już życia z jednym zapachem. Rozpiętość mojej szafy jest ogromna, od słodkich spożywczych słodyczy, przez gorzkie zielone nuty po ostre dymne tytonie i drewno.
Myślałam kiedyś, że minimalizm wyklucza kolekcjonerstwo, ale w książce Dominique Loreau "Sztuka minimalizmu" przeczytałam, że nie jest to jednoznaczne. Można kolekcjonować, jeśli sprawia nam to radość. Minimalizm oznacza w tych wypadkach ograniczenie ilości kolekcji i ciągłe utrzymywanie porządku. Stąd ta trudna decyzja.
Swoją drogą książkę serdecznie polecam, bo w przeciwieństwie np. do "Minimalizmu po polsku" ma wiele bardzo praktycznych porad dla początkujących i tłumaczy wiele mechanizmów (nie ograniczając się przy tym jedynie do spuścizny PRLu, jak w wersji polskiej).
Popieram, sama mam kilka-do kilkunastu zapachów, dokładnie odzwierciedlają emocje, stan ducha i ciała, zdrowia danego dnia. Jedne doskonałe są na deszcz inne na słońce, stanowią cząstkę tego kto kupuje. Muszę w 100% zgodzić się z powyższym. A ceny, nie wiem skąd te dziwne przekonanie, że skoro bazarek to coś ma być oddane za bezcen. sama robię bazarki i np oryginalne wranglery z metka(280zł) wystawiłam za 100zł a i tak usłyszałam, że chyba zwariowałam. Uważam, że jeśli bazarek to nie oznacza oddać za bezcen, nie ważne że drogie, ważne aby na zwierzaki poszło 5zł - GŁUPOTA.
OdpowiedzUsuńwartość pieniądza zawsze jest mniejsza, kiedy jest poza naszą kieszenią ;)
Usuń