sobota, 3 września 2016

wartość

Sierpień był podłym miesiącem. Na nic nie miałam czasu. I nie mogłam winić za to swojego zdezorganizowania, ale przy 11-12h w pracy przez trzy tygodnie nie miałam siły ani ochoty na nic.
Jakimś cudem któregoś dnia udało mi się jednak zmobilizować i w końcu do niemal roku obfotografowałam trzy kartony zbędnych rzeczy - jeden na przeróżne bazarki dla zwierząt oraz dwa kartony ubrań, butów, torebek. Mobilizacja tego dnia była silna, więc od razu wrzuciłam zdjęcia w internet, opisałam, wyceniłam i czekałam. Wieczorem widziałam się z przyjaciółką. Pamiętam podniecenie, z jakim mówiłam jej, że w kilka godzin dziewczyny wyszarpały już pół kartonu. Gratulowała mi. Powiedziała też, że może ona też coś w końcu wystawi. Wtedy mnie tknęło i powiedziałam: 'Ale wiesz, że wystawiam to wszystko od 5zł?'. Odpowiedziała: 'Aaa, a to nie, tak za bezcen to mi się nie chce. Nie jestem jeszcze gotowa'.
To był moment, kiedy mnie olśniło. Rzeczy, których się wyzbywam, to nie antyki, nie nieruchomości, nie samochody ani drogocenna biżuteria. Ich wartość to dokładnie tyle, ile ktoś gdzieś jest skłonny zapłacić. Ale jeśli nikt nie jest skłonny zapłacić wiele i tylko to nas powstrzymuje od wypuszczenia rzeczy z dłoni, to znaczy, że nie jesteśmy gotowi się z nią rozstać.
Pół przeprowadzkowego kartonu pierwszej jakości nowych lub ledwie używanych rzeczy przyniosła mi zawrotną kwotę 213zł. Dość powiedzieć, że były tam buty założone jednokrotnie na miękkie biurowe wykładziny, które zakupiłam za 223,99zł.
W szale zdjęć w ostatniej chwili obfotografowałam też połowę aktualnej szafy i również wystawiłam z myślą: jak pójdzie, to pójdzie.
Czy żałowałam, że wysyłam te paczki za bezcen?
Ani przez moment. Gdy nadawałam dwie dwu i pół kilogramowe paczki czułam ulgę. Gdy pakowałam dziewczynie trzy pary butów, czułam ulgę. Gdy dwa dni później wystawiłam wszystkie akcesoria na bazarek dla seterów i widziałam, jak rozpoczyna się licytacja, czułam ulgę.
Zauważyłam, że odkładanie przedmiotów do kartonu - out - przychodzi mi coraz łatwiej. Nie myślę już w kategorii: ile mogę za to dostać, ale raczej: czy nadal tego potrzebuję.
A skoro nie potrzebuję...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz